Radio Asymetria

post-header

Soulstone Gathering & Knock Out Productions po raz pierwszy połączączyli organizatorskie siły i wspólnie przygotowali dla Was dwudniowe święto doomowego gruzu, blues-rockowej intrygi oraz stonerowej psychodelii. Festiwal odbędzie się 18 i 19 maja 2023 w krakowskiej hali Kamienna12.
Pierwszym headlinerem festiwalu będzie brytyjska ikona psychodelicznego protometalu: Uncle Acid and the deadbeats.

Kamienna12 to nowe, całoroczne miejsce wydarzeń, zlokalizowane w industrialnych przestrzeniach przy Dworcu Towarowym w Krakowie – pod tym samym adresem, który znacie z letniej miejscówki festiwalowej HYPE PARK. Dwie industrialne, wytłumione hale stanowią wszechstronne miejsce dla wszelkiego rodzaju wydarzeń kulturalnych, targowych oraz eventów. Położone w najbliższym sąsiedztwie Dworca Głównego oraz historycznego centrum Krakowa.

ARTYŚCI WYDARZENIA

𝗨𝗡𝗖𝗟𝗘 𝗔𝗖𝗜𝗗 & 𝗧𝗛𝗘 𝗗𝗘𝗔𝗗𝗕𝗘𝗔𝗧𝗦

𝗨𝗡𝗖𝗟𝗘 𝗔𝗖𝗜𝗗 & 𝗧𝗛𝗘 𝗗𝗘𝗔𝗗𝗕𝗘𝗔𝗧𝗦 (Wielka Brytania):

Lubicie podróże w czasie? My też lubimy, dlatego wsiadajcie z nami do wehikułu – wszystko wytłumaczymy wam po drodze. Ruszamy właśnie do wczesnych lat siedemdziesiątych, kiedy metal raczkował, mając w sobie psychodeliczno-bluesowy rys, a Black Sabbath był najcięższym zespołem świata (przyp. wciąż nim jest). Brzmi fajnie? Jeśli tak, to super, bo właśnie tego typu wrażenia zapewnia Uncle Acid & The Deadbeats. To stonerowaty, gęsty od fuzzu i konopnego dymu, psychodeliczny proto-metal, który nawet na trzeźwo zapewnia fazę nieporównywalną z niczym innym.

𝗖𝗢𝗥𝗥𝗢𝗦𝗜𝗢𝗡 𝗢𝗙 𝗖𝗢𝗡𝗙𝗢𝗥𝗠𝗜𝗧𝗬

𝗖𝗢𝗥𝗥𝗢𝗦𝗜𝗢𝗡 𝗢𝗙 𝗖𝗢𝗡𝗙𝗢𝗥𝗠𝗜𝗧𝗬 (USA):

Kiedy w głębokich latach 80. Corrosion of Conformity proponowało wściekłą wypadkową między hardcore punkiem a thrash metalem, chyba nawet oni sami nie przypuszczali, w jaką stronę wyewoluują. Ich obecny styl to gęsty od zmetalizowanego rock’n’rolla i sludge’u monolit, źródło narodzin wielu kapel. Ostatni krążek grupy ukazał się już prawie pięć lat temu, lecz Corrosion of Conformity zawsze cenili jakość ponad ilość i słusznie, bo słabą, a nawet średnią płytą nie splamili się nigdy.

𝗕𝗟𝗢𝗢𝗗 𝗖𝗘𝗥𝗘𝗠𝗢𝗡𝗬

𝗕𝗟𝗢𝗢𝗗 𝗖𝗘𝗥𝗘𝗠𝗢𝗡𝗬 (Kanada):

Na głównej scenie tegorocznego Soulstone Gathering Festival zagrają również Kanadyjczycy z Blood Ceremony. Jest to jeden z tych zespołów, które już w samej nazwie zdradzają nam wszystko, co dobre. Blood Ceremony to muzyka mroczna, kryjąca przeraźliwe historie w tekstach i tak cudownie zaimpregnowana na to, co wydarzyło się w rocku po latach 70., że aż grzech się nie zakochać. Na destylat ich stylu składa się przede wszystkim oldschoolowy prog i psychodeliczne zakątki rocka, a do tego wpływy folku czy hard rocka.

𝗞𝗜𝗡𝗚 𝗕𝗨𝗙𝗙𝗔𝗟𝗢

𝗞𝗜𝗡𝗚 𝗕𝗨𝗙𝗙𝗔𝗟𝗢 (USA):

Wyobraźcie sobie, że idziecie ulicą, a nagle trzech niepozornych kolesi z Nowego Jorku wciąga was do vana z przyciemnianymi szybami i zabiera was w nieoczekiwaną podróż. W programie dostępne są loty w kosmos bez wstawania z siedzenia, transowe medytacje, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim potencjał na hity. Amerykanie doskonale wiedzą, jak ubarwiać swój stoner, dlatego nie krępują się z niczym, tylko wrzucają do gara kraut rocka, psychodelę i starego dobrego rock’n’rolla. Wpadajcie na ich koncert i nie zapomnijcie, że ci kolesie mają street creed na poziomie starych wyjadaczy gatunku.

𝗗𝗘𝗩𝗜𝗟 𝗔𝗡𝗗 𝗧𝗛𝗘 𝗔𝗟𝗠𝗜𝗚𝗛𝗧𝗬 𝗕𝗟𝗨𝗘𝗦

𝗗𝗘𝗩𝗜𝗟 𝗔𝗡𝗗 𝗧𝗛𝗘 𝗔𝗟𝗠𝗜𝗚𝗛𝗧𝗬 𝗕𝗟𝗨𝗘𝗦 (Norwegia):

Są gorzcy jak życie, a bywalcy berlińskiego Desertfestu kochają ich tak, jak kocha się rodzinę. Całkiem mocne atuty, prawda? Ktoś mógłby nazwać The Devil and the Almighty Blues korzennym hard rockiem, ktoś stonerem, ale wskazówka czai się w nazwie zespołu: to blues. Szorstki i deszczowy, choć z chwilowymi przebłyskami światła. Zatopcie się w tych tłustych riffach i wokalach prosto z trzewi.

𝗠𝗘𝗦𝗦𝗔

𝗠𝗘𝗦𝗦𝗔 (Włochy):

Messa od początku działalności starannie i pracowicie budowała swój status. Opłaciło się, bo “Belfry” czy “Feast for Water” uchodzą za sympatyczne, uciekające z ram doom metalu albumy, ale “Close” to prawdziwy przełom. Mówi się, że trzecia płyta dla wielu wykonawców jest tą najważniejszą i trudno się nie zgodzić. Na tegorocznym krążku Messa znajduje ukojenie w ponurym doom metalu, licznym wątkom plemienno-transowym, a do tego wszystko dochodzi zagmatwana melodyka jazzu czy nawet black metal (“Leffotrak” – polecamy). Oprócz świetnej muzyki Messa ma też niezwykłą charyzmę, którą w dużej mierze dźwiga Sara Bianchin, choć pozory mylą. Na scenie prezentuje się wręcz jak antygwiazda. Nie ma jaskrawych ciuchów, nie skacze i nie tańczy – po prostu jest, śpiewa prosto z serca i przybliża słuchaczy do otchłani. Koniecznie sprawdźcie. Nikt dziś tak nie gra. Dosłownie nikt.

𝗖𝗛𝗨𝗥𝗖𝗛 𝗢𝗙 𝗠𝗜𝗦𝗘𝗥𝗬

𝗖𝗛𝗨𝗥𝗖𝗛 𝗢𝗙 𝗠𝗜𝗦𝗘𝗥𝗬 (Japonia):

Śpiewają o mordercach, tajemniczych zgonach i krwawych zbrodniach, a wszystkie te wyliczane bez przerwy okrucieństwa opakowują w tłuste riffy. Tutaj Black Sabbath, tam Eyehategod – dla każdego coś dobrego. Japońska ekipa działająca pod egidą Nuclear Blast nigdy nie zawodzi, bo zawsze wie, jak wykrzesać z siebie pierwotny groove doom metalu tak przekonująco, że liść konopii wyrasta słuchaczowi na czole. Grają już grubo ponad dwie dekady, a niezmienne środki są bez przerwy niezawodne.

𝗪𝗬𝗔𝗧𝗧 𝗘。

𝗪𝗬𝗔𝗧𝗧 𝗘。 (Belgia):

Wyatt E. to jeden z tych zespołów od doznań w typie psychodelicznego szamańskiego rytuału. Tu liczy się prowadzenie dźwiękiem w nieznane, pomruki, pohukiwania i transowę jęki gitar. Piosenki? W życiu. To złowrogie drony (z akcentami doomowymi) tętniące własnym życiem – nigdy nie wiecie, kiedy ich masa dźwięku wtrąci was w otchłań, ale gdy ta czarna dziura już was pożre, nie pożałujecie.

𝗚𝗔𝗨𝗣𝗔

𝗚𝗔𝗨𝗣𝗔 (Szwecja):

Pochodzą z terenów, gdzie folk i rozbudowane progresje znajdują jedność z ciężarem. Ciężki dzień za wami, weekend już tuż tuż – przydałby się jakiś przebojowy rock, by wjechać w czas wolny z subtelnością słonia w składzie porcelany, prawda? Gaupa idealnie spełnia te warunki, bo hard rock w ich wykonaniu poraża przede wszystkim niezwykle wysokim stężeniem chwytliwości i charyzmą godną największych. Sprawdźcie teraz, byście potem mogli pochwalić się przed znajomymi, że znaliście ich zanim stali się sławni.

𝗞𝗥𝗭𝗧𝗔

𝗞𝗥𝗭𝗧𝗔 (Polska):

Krzta to kocury. Ich pierwotny, oparty w stu procentach na postępującym szaleństwie mathcore/doom/sludge to coś osobliwego na polskiej scenie. Porównuje się ich do Kobong i o ile to miłe słowa, o tyle olsztynianie znacznie wytrwalej kruszą tynk w ścianach. Na żywo są jak dzikie zwierzęta w warunkach naturalnych – dzicy, hałaśliwi, nieprzewidywalni.

𝗦𝗨𝗠 𝗢𝗙 𝗥

𝗦𝗨𝗠 𝗢𝗙 𝗥 (Szwajcaria):

Sum of R mają na koncie cztery płyty, a najmocniej polecamy ubiegłoroczne “Lahbryce”. To nie tylko płyta referencyjna dla Szwajcarów, lecz być może potencjalny kierunek dla całej sceny stoner/doom. Czego tu nie ma? Post-rockowe snuje, krautowe transy pod Faust i trochę doomowego ciężaru spoza naszej galaktyki. To jak podróż w kosmos, ale bez opuszczania domu.

𝗜𝗡𝗧𝗘𝗥 𝗔𝗥𝗠𝗔

𝗜𝗡𝗧𝗘𝗥 𝗔𝗥𝗠𝗔 (USA):

Death metal przeplatany tubalnymi tąpnięciami Swans? A może sludge zagrany tak, jakby Trey Azagthoth z Morbid Angel wpadł do oceanu lawy i po drodze spotkał Neurosis? Przed Inter Arma nie ma żadnych barier, a muzyka grupy – z naciskiem na “Sulphur English” z 2019 roku – jasno pokazuje, że death metal znów żyje, a nie wyłącznie wegetuje. Nic dziwnego, że Amerykanie to jedni z najbardziej cenionych współczesnych zawodników w Relapse Records, czyli wytwórni, która wielokrotnie dokładała swoich parę groszy w kontekście przeobrażeń metalu. Postępowe podejście? Jak najbardziej, tu je znajdziecie.

𝗦𝗧𝗨𝗥𝗟𝗘 𝗗𝗔𝗚𝗦𝗟𝗔𝗡𝗗

𝗦𝗧𝗨𝗥𝗟𝗘 𝗗𝗔𝗚𝗦𝗟𝗔𝗡𝗗 (Norwegia):

Nic na to nie poradzimy, ale jeśli szukacie muzyki ciekawej, innowacyjnej, przesiąkniętej lokalnym folklorem i innej niż wszystko dookoła, musicie śledzić to, co skandynawskie. Sturle Dagsland, czyli braterski norweski duet, potwierdza tę tezę. Poznaliście ich już w zeszłym roku na koncertach u boku Oranssi Pazuzu, więc polecamy wsiąknięcie w to na dobre. To muzyka chłodna, choć emocjonalna; tworzona rozumowymi metodami, choć buchająca od emocji i niespodzianek. Wyjątkowo dopieszczony aranżacyjnie i bogaty od detali pop miesza się tu z rozedrganym folkiem w ekscentrycznej odmianie. Zbadajcie ich już teraz, byście potem mogli z dumą przyznać, że znaliście to before it was cool.

𝗔𝗖𝗜𝗗 𝗦𝗜𝗧𝗧𝗘𝗥

𝗔𝗖𝗜𝗗 𝗦𝗜𝗧𝗧𝗘𝗥 (Polska):

Komunikat: wszystkie osoby muziarskie prosimy o spakowanie wyłącznie najpotrzebniejszych rzeczy i zameldowanie się na pokładzie magicznego promu galaktycznego. W planie mamy wycieczkę po kosmosie i okazjonalną suplementację dobrodziejstwami Alberta Hofmanna. Japońsko-polski układ psychodeliczny Acid Sitter dostarcza te rozrywki i nie tylko. Skład istnieje od niedawna i ma na koncie kilka singli, ale za to jakich! Gęsty, snujący się psychodeliczny stoner rock z kosmicznymi odlotami, krautowymi hipnozami i innymi atrakcjami. Nie można przegapić.

𝗦𝗧𝗢𝗡𝗘𝗥𝗥𝗢𝗥

𝗦𝗧𝗢𝗡𝗘𝗥𝗥𝗢𝗥 (Polska):

Wyobraźcie sobie taki scenariusz: jedna z wielu niekończących się autostrad w USA, wy w Pontiacu Firebirdzie i kaseta z “Widow in Black” Stonerror – lepiej być nie może. Ten skład porządnie namieszał pełnoprawnym debiutem z 2017 roku, a od tamtej pory wciąż utrzymuje się na fali wznoszącej. To stoner w wariancie maksymalnie imprezowym, oznakowanym symbolem zielonego liścia i gastrofazy: Krakowianie odpalają fuzz na jedenastkę, zapraszają do tańca rozbujanym riffem i cisną przed siebie z rock’n’rollem na ustach. Grzech nie dać się im uwieść.

Zapowiada się nie lada uczta. Zapraszamy w imieniu organizatorów.

Bilety są już dostępne na: bit.ly/SoulstoneGathering2023_bilety

Info i materiały promo za organizatorami wydarzeń.

Soulstone Gathering Festival 2023 | Facebook

Poprzedni
Następny
Polecane
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *